poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 1



ROZDZIAŁ 1

Po dwugodzinnym locie wysiadłam z samolotu i nie miałam pojęcia co robić. Nie wiedziałam, w którym kierunku miałam się udać by dotrzeć do hotelu, więc ruszyłam w pierwszym lepszym. Prawie dwie godziny szwendałam się między różnymi uliczkami Londynu i nie znalazłam żadnego motelu. Zaczął padać deszcz, więc chciałam odnaleźć jakiekolwiek miejsce, w którym mogłabym się schować.  Była 1:03 gdy zobaczyłam klub, w którym odbywała się jakaś impreza. Wstęp był bezpłatny, więc weszłam bez większych przeszkód. Na ścianach porozwieszane było pełno plakatów z ogłoszeniami o zbliżających się występach. W klubie było kilka pokoi. Chodziłam od jednego do drugiego rozglądając się za miejscem, w którym mogłabym spokojnie usiąść. Nie wiedziałam jak, ale znalazłam się gdzieś na drugim końcu lokalu i nie mogłam znaleźć wyjścia. Od hałasu rozbolała mnie głowa i nie mogłam już wytrzymać, ale musiałam czekać aż trochę ludzi opuści klub, bym mogła wyjść. Usiadłam na podłodze i modliłam się, by ktoś wskazał mi drogę na zewnątrz. Chciałam nawet kogoś o to poprosić, ale nie miałam tyle odwagi. W Polsce nigdy nie byłam na żadnej imprezie i przez to,  towarzystwo, które bawiło się w tym lokalu, wydawało mi się brutalne. Gdy traciłam już wszelką nadzieję na wydostanie się stąd, usłyszałam pytanie:
- Wszystko w porządku? – powiedział jakiś męski głos.
- Tak – odparłam i dalej siedziałam. Nie miałam zamiaru z nikim dzielić się moimi rozterkami na temat niemożności znalezienia wyjścia. Czułam na sobie wzrok chłopaka, który uporczywie domagał się prawdy.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Chodźmy stąd, strasznie tu głośno. – powiedział, po czym wziął mnie pod rękę i wyprowadził z klubu. Byłam na świeżym powietrzu.  Pomyślałam, że gdyby nie ten nieznajomy, to siedziałabym w tym lokalu jeszcze ze trzy godziny. Byłam mu dozgonnie wdzięczna, ale z moją nieśmiałością nie odważyłam się powiedzieć tego na głos. Zresztą on nawet nie wiedział, jak ogromną przysługę mi oddał. Chłopak usłyszał ode mnie tylko skromne – Dziękuję – i już chciałam odejść, ale on złapał mnie za rękę i spytał:
- Za co mi dziękujesz i jak masz na imię? – po czym - chyba - na mnie spojrzał, ale nie byłam pewna, bo starałam się unikać jego wzroku. Chciałam, by już sobie poszedł, by zostawił mnie w spokoju. W pewnym sensie zachowywałam się jak dzikuska. Nie chciałam, żeby dotknął mnie chociażby koniuszkiem palca. Całe te przemyślenia trwały tylko kilka sekund.
- Imbriel – odpowiedziałam trochę speszona prostotą pytania i bezpośredniością człowieka, który je zadał. Odpowiedziałam tylko na drugie pytanie, a chłopak nie protestował, co, nie powiem, bardzo mnie ucieszyło.
- Hm… Ładnie. – powiedział wyraźnie ucieszony - Ja jestem Harry – gdy się przedstawił spojrzał na mnie wnikliwie, jakby oczekiwał, że zaraz wpadnę mu w ramiona i jeszcze raz zacznę wylewnie dziękować. Czułam się trochę skrępowana. Na szczęście było ciemno i, mam nadzieję, nie zobaczył wylewających się na moje policzki czerwonych rumieńców. Bałam się cokolwiek powiedzieć, ale w końcu się przemogłam.
- Na co tak patrzysz? – spytałam dość przyjaznym tonem – Dziękuję, że wyprowadziłeś mnie z tego lokalu, bo sama bym sobie nie poradziła, ale sądzę, że to już koniec naszej znajomości. Przepraszam, ale się spieszę. – powiedziałam to tak szybko, że Harry chyba nie zrozumiał, iż mam dość jego towarzystwa.
- Dokąd? – spytał nieznajomy. Był taki natrętny, wścibski i już sama nawet nie wiem jaki. Nie chciałam mu odpowiadać, ale w końcu nie wytrzymałam i po policzku spłynęła mi łza.
  Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wyjawiłam chłopakowi prawdę. Powiedziałam, że jestem z Polski, że poszukiwałam hotelu, ale natknęłam się na ten klub. W moich oczach pojawiły się łzy, już nie jedna, ale setki, tysiące. Sama nie wiem dlaczego, ale zaczęłam płakać. Harry otarł moją twarz rękawem i  powiedział, że zaprowadzi mnie do hotelu. Zgodziłam się, no bo cóż innego mogłam zrobić?
Chodziliśmy jakimiś podejrzanie ciemnymi uliczkami. Pomyślałam, że gdyby ten chłopak był psychopatycznym mordercą, to znalazł idealną ofiarę – mnie. Ja na dodatek opowiedziałam mu swoja historię. Zaczęłam się bać i ukradkiem spoglądałam na niedawno poznanego faceta. Spojrzałam na Harry’ego z ukosa i trochę dłużej zatrzymałam na nim swój wzrok. Przestraszyłam się, że to zauważył i teraz będzie się dopytywać po co na niego patrzyłam, że zacznie sugerować, że mi się podoba, a na coś takiego nie chciałam pozwolić. Jednak coś w jego twarzy mnie zastanowiło.
- Spójrz na mnie. – powiedziałam pod wpływem impulsu i od razu zrobiłam się purpurowa, ale chłopak bez żadnych komentarzy obrócił się w moja stronę i zdecydowanie czekał na jakąś reakcję. Nic nie powiedziałam, ale byłam pewna jednej rzeczy. Szłam pod rękę z Harrym Stylesem. Jak mogłam tego wcześniej nie spostrzec?
- I co? Zobaczyłaś coś ciekawego w mojej twarzy? – spytał żartobliwie, ale widać było, iż był zdziwiony tym, że nie wskoczyłam na niego, i nie zaczęłam obwieszczać całemu światu, że ten oto idący tu chłopak to Harry Styles. Z ciągłym zdziwieniem na twarzy doprowadził mnie on pod samo wejście do hotelu i pożegnaliśmy się. Długo jeszcze stałam i rozmyślałam o tym, co się wydarzyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz