ROZDZIAŁ 2, cz.1
Weszłam do hotelu i
zapłaciłam za pokój. Dostałam klucz z numerem 34. Szybko znalazłam się przed
właściwymi drzwiami. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam
strasznie zmęczona i praktycznie od razu zasnęłam. Spałam trzy godziny. Gdy się
obudziłam, była 4:09. Postanowiłam się
umyć i przebrać w piżamę. Ściągając sweter zobaczyłam jak z jego kieszeni
wypadła karteczka. Czym prędzej podniosłam mały skrawek papieru i przeczytałam:
„Spotkajmy się
jutro, zadzwoń do mnie i się umówimy. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic
przeciwko. Numer mojego telefonu jest z drugiej strony.”
Rzeczywiście, gdy odwróciłam papierek ujrzałam
wyraźnie napisany numer. Zastanawiałam się tylko kiedy on napisał tą wiadomość.
Chyba nie nosi ze sobą na co dzień takich ”wizytówek”.
Nie wiedziałam co
myśleć o tej informacji. Z jednej strony się cieszyłam, no bo która dziewczyna
nie cieszyłaby się na spotkanie z Harrym. Ale to, że mam do niego zadzwonić
przerażało mnie. Jak mam to zrobić, no przecież nie zadzwonię i nie powiem :
„Hej, jestem
Imbriel, ta dziewczyna z klubu. Chciałeś się ze mną umówić”. Może w ogóle nie
zadzwonię. Po prostu zapomnę o tym incydencie. Ale może będę miała okazje
spotkać się z One Direction. Chyba nawet moja awersja do ludzi nie oprze się
takiej pokusie. Po kilkugodzinnych przemyśleniach postanowiłam zadzwonić.
Wybrałam właściwy numer i czekałam.
- Halo. – odezwał
się głos w słuchawce.
- Hej, to ja. To
znaczy jestem Imbriel, ja… no wiesz, miałam zadzwonić i się umówić.
- Z tej strony
Jack. Nie pamiętam bym umawiał się z kimś wczoraj, ale chętnie zrobię to teraz.
– powiedział jakiś starszy już mężczyzna.
- Ja… ja chyba
pomyliłam numery. Przepraszam. – powiedziałam, po czym jak najszybciej się
rozłączyłam.
Jeszcze raz
spojrzałam na karteczkę i porównałam numer na niej napisany z tym, pod który
zadzwoniłam. Byłam tak zestresowana, że pomyliłam 1 z 7. Już myślałam, że to
Harry coś źle napisał, albo robił sobie ze mnie żarty. Zadzwoniłam pod właściwy
numer i czekałam. Nikt nie odebrał.
Postanowiłam, że
nie będę się już kładła. Była 8:00 i nie było sensu iść spać. Weszłam do
łazienki i umyłam się. Wróciłam do pokoju po rzeczy i usłyszałam pukanie do
drzwi.
- Chwilkę. –
powiedziałam, po czym szybko się ubrałam i otworzyłam niespodziewanemu
gościowi.
- Dzień dobry –
powiedział wysoki, szczupły o wychudłej i bladej twarzy mężczyzna – mam
nadzieję, że pani nie obudziłem…– przecząco pokiwałam głową – Och, co za ulga.
Mam dla pani pilną wiadomość. Przyniósł ją przed godziną pewien młodzieniec. Przekazał
mi, iż jeśli nie obudzi się pani do godziny ósmej, to mam panienkę obudzić. To
jest ten liścik. – powiedział, wręczył mi zaklejoną kopertę i wyszedł,
dyskretnie zamykając za sobą drzwi.
Powoli usiadłam na
łóżku i zaczęłam otwierać list. Wyciągnęłam białą kartkę, na której zapisane
było tylko jedno słowo: Czekaj.
Nie miałam pojęci od
kogo była ta wiadomość, ani na co nadawca kazał mi czekać. W mojej głowie
powstawało pełno scenariuszy. Postanowiłam jednak nie ekscytować się otrzymaną
wiadomością i spokojnie zjeść śniadanie. Po posiłek udałam się do ”restauracji”
naprzeciwko, o czym poinformowałam mężczyznę w recepcji, na wypadek gdyby ktoś
o mnie pytał. Zamówiłam jedzenie i praktycznie od razu je dostałam. Po
zjedzeniu niezbyt smacznej kanapki, postanowiłam powłóczyć się trochę po
mieście. Gdy już chciałam wstać, do restauracji wszedł Harry. W lokalu było
mało osób i na szczęście nikt go nie rozpoznał, przynajmniej taką miałam
nadzieję. Styles usiadł naprzeciwko mnie i od razu rozpoczął rozmowę.
- Przepraszam, że
nie odebrałem, ale nie mogłem.
- Dlaczego kazałeś
mnie tak wcześnie obudzić?
- O nie. Naprawdę
nie wstałaś do ósmej? Mogłem się tego spodziewać. Sądziłem, że jesteś rannym
ptaszkiem i obudzisz się o siódmej, a potem przepadniesz w mieście jak kamień w
wodę. – jeszcze długo by tak opowiadał, gdyby nie to, że mu przerwałam.
- Tak naprawdę, to
w ogóle nie spałam od wczoraj. Nikt mnie nie obudził, aczkolwiek musiałam
przyspieszyć swoje poranne ubieranie.
- Trochę mnie
przestraszyłaś. No wiesz, taka gafa od razu na starcie. Wypominałabyś mi tą
pobudkę do końca życia. – powiedział śmiejąc się.
- Jestem z tych co
lubią wybaczać. – powiedziałam i również wybuchłam śmiechem. Nie z powodu
sytuacji jaka zaistniała, ale z konieczności. Gdy tylko zobaczyłam śmiejącego
się Harrego nie mogłam zrobić nic innego jak też zacząć się śmiać. Po kilku
minutach oboje się uspokoiliśmy.
- Chodźmy stąd –
powiedział Styles, po czym wstał i wyciągną do mnie rękę, którą złapałam mówiąc
– Ok.
Zawsze byłam nieśmiała i sama się sobie dziwiłam, że
jeszcze nie uciekłam speszona całą tą sytuacją. Spoglądałam na Harrego raz po
raz, aż wreszcie coś powiedział.
- Ty wiesz kim
jestem, prawda? – spytał i spojrzał na mnie wnikliwie.
- Tak. –
powiedziałam – Jesteś Harry - po czym starałam się unikać jego wzroku.
- Nie poznajesz
mnie? – spytał z rezygnacją w głosie – To ja Harry Styles… z One Direction.
- Wiedziałam od
początku, ale nie wiedziałam jak to powiedzieć, więc po prostu zachowałam to
dla siebie. – powiedziałam speszona.
- Wiedziałaś i się
na mnie nie rzuciłaś, nie zaczęłaś krzyczeć? A może krzyczałaś ze szczęścia w
hotelu? Kto nie byłby szczęśliwy mając mój numer. – powiedział chyba bardziej
do siebie, niż do mnie. Zdziwiła mnie jego pewność. Myślałam, że będzie mniej
bezpośredni. On za wszelką cenę próbował wytłumaczyć sobie moją reakcję, a
raczej jej brak.
- Po prostu byłam
nieśmiała i nie wiedziałam co zrobić. Rozważałam nawet zapomnienie o całej tej
sprawie. – powiedziałam i natychmiast tego pożałowałam. Na twarzy Harrego
pojawił się smutek. Spojrzał na mnie z
wyrzutem i powiedział:
- Chciałaś o mnie
zapomnieć?
- Nie o tobie, ale
o całej tej sytuacji, o tobie nigdy nie mogłabym zapomnieć. – zaczęłam się tłumaczyć
i poczułam się winna. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić.
- Może po prostu
zapomnimy o tej rozmowie i pójdziemy do parku? – powiedział nieco już weselszy
Harry.
- Dobrze. – zgodziłam
się i dziarsko ruszyliśmy w kierunku
głównej alei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz