sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 2, cz.1



ROZDZIAŁ 2, cz.1

Weszłam do hotelu i zapłaciłam za pokój. Dostałam klucz z numerem 34. Szybko znalazłam się przed właściwymi drzwiami. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam strasznie zmęczona i praktycznie od razu zasnęłam. Spałam trzy godziny. Gdy się obudziłam, była  4:09. Postanowiłam się umyć i przebrać w piżamę. Ściągając sweter zobaczyłam jak z jego kieszeni wypadła karteczka. Czym prędzej podniosłam mały skrawek papieru i przeczytałam:

„Spotkajmy się jutro, zadzwoń do mnie i się umówimy. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko. Numer mojego telefonu jest z drugiej strony.”
 Rzeczywiście, gdy odwróciłam papierek ujrzałam wyraźnie napisany numer. Zastanawiałam się tylko kiedy on napisał tą wiadomość. Chyba nie nosi ze sobą na co dzień takich ”wizytówek”.

Nie wiedziałam co myśleć o tej informacji. Z jednej strony się cieszyłam, no bo która dziewczyna nie cieszyłaby się na spotkanie z Harrym. Ale to, że mam do niego zadzwonić przerażało mnie. Jak mam to zrobić, no przecież nie zadzwonię i nie powiem :

„Hej, jestem Imbriel, ta dziewczyna z klubu. Chciałeś się ze mną umówić”. Może w ogóle nie zadzwonię. Po prostu zapomnę o tym incydencie. Ale może będę miała okazje spotkać się z One Direction. Chyba nawet moja awersja do ludzi nie oprze się takiej pokusie. Po kilkugodzinnych przemyśleniach postanowiłam zadzwonić. Wybrałam właściwy numer i czekałam.

- Halo. – odezwał się głos w słuchawce.
- Hej, to ja. To znaczy jestem Imbriel, ja… no wiesz, miałam zadzwonić i się umówić.
- Z tej strony Jack. Nie pamiętam bym umawiał się z kimś wczoraj, ale chętnie zrobię to teraz. – powiedział jakiś starszy już mężczyzna.
- Ja… ja chyba pomyliłam numery. Przepraszam. – powiedziałam, po czym jak najszybciej się rozłączyłam.
Jeszcze raz spojrzałam na karteczkę i porównałam numer na niej napisany z tym, pod który zadzwoniłam. Byłam tak zestresowana, że pomyliłam 1 z 7. Już myślałam, że to Harry coś źle napisał, albo robił sobie ze mnie żarty. Zadzwoniłam pod właściwy numer i czekałam. Nikt nie odebrał.
Postanowiłam, że nie będę się już kładła. Była 8:00 i nie było sensu iść spać. Weszłam do łazienki i umyłam się. Wróciłam do pokoju po rzeczy i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Chwilkę. – powiedziałam, po czym szybko się ubrałam i otworzyłam niespodziewanemu gościowi.
- Dzień dobry – powiedział wysoki, szczupły o wychudłej i bladej twarzy mężczyzna – mam nadzieję, że pani nie obudziłem…– przecząco pokiwałam głową – Och, co za ulga. Mam dla pani pilną wiadomość. Przyniósł ją przed godziną pewien młodzieniec. Przekazał mi, iż jeśli nie obudzi się pani do godziny ósmej, to mam panienkę obudzić. To jest ten liścik. – powiedział, wręczył mi zaklejoną kopertę i wyszedł, dyskretnie zamykając za sobą drzwi.
Powoli usiadłam na łóżku i zaczęłam otwierać list. Wyciągnęłam białą kartkę, na której zapisane było tylko jedno słowo: Czekaj.
Nie miałam pojęci od kogo była ta wiadomość, ani na co nadawca kazał mi czekać. W mojej głowie powstawało pełno scenariuszy. Postanowiłam jednak nie ekscytować się otrzymaną wiadomością i spokojnie zjeść śniadanie. Po posiłek udałam się do ”restauracji” naprzeciwko, o czym poinformowałam mężczyznę w recepcji, na wypadek gdyby ktoś o mnie pytał. Zamówiłam jedzenie i praktycznie od razu je dostałam. Po zjedzeniu niezbyt smacznej kanapki, postanowiłam powłóczyć się trochę po mieście. Gdy już chciałam wstać, do restauracji wszedł Harry. W lokalu było mało osób i na szczęście nikt go nie rozpoznał, przynajmniej taką miałam nadzieję. Styles usiadł naprzeciwko mnie i od razu rozpoczął rozmowę.
- Przepraszam, że nie odebrałem, ale nie mogłem.
- Dlaczego kazałeś mnie tak wcześnie obudzić?
- O nie. Naprawdę nie wstałaś do ósmej? Mogłem się tego spodziewać. Sądziłem, że jesteś rannym ptaszkiem i obudzisz się o siódmej, a potem przepadniesz w mieście jak kamień w wodę. – jeszcze długo by tak opowiadał, gdyby nie to, że mu przerwałam.
- Tak naprawdę, to w ogóle nie spałam od wczoraj. Nikt mnie nie obudził, aczkolwiek musiałam przyspieszyć swoje poranne ubieranie.
- Trochę mnie przestraszyłaś. No wiesz, taka gafa od razu na starcie. Wypominałabyś mi tą pobudkę do końca życia. – powiedział śmiejąc się.
- Jestem z tych co lubią wybaczać. – powiedziałam i również wybuchłam śmiechem. Nie z powodu sytuacji jaka zaistniała, ale z konieczności. Gdy tylko zobaczyłam śmiejącego się Harrego nie mogłam zrobić nic innego jak też zacząć się śmiać. Po kilku minutach oboje się uspokoiliśmy.
- Chodźmy stąd – powiedział Styles, po czym wstał i wyciągną do mnie rękę, którą złapałam mówiąc – Ok.
Zawsze byłam  nieśmiała i sama się sobie dziwiłam, że jeszcze nie uciekłam speszona całą tą sytuacją. Spoglądałam na Harrego raz po raz, aż wreszcie coś powiedział.
- Ty wiesz kim jestem, prawda? – spytał i spojrzał na mnie wnikliwie.
- Tak. – powiedziałam – Jesteś Harry - po czym starałam się unikać jego wzroku.
- Nie poznajesz mnie? – spytał z rezygnacją w głosie – To ja Harry Styles… z One Direction.
- Wiedziałam od początku, ale nie wiedziałam jak to powiedzieć, więc po prostu zachowałam to dla siebie. – powiedziałam speszona.
- Wiedziałaś i się na mnie nie rzuciłaś, nie zaczęłaś krzyczeć? A może krzyczałaś ze szczęścia w hotelu? Kto nie byłby szczęśliwy mając mój numer. – powiedział chyba bardziej do siebie, niż do mnie. Zdziwiła mnie jego pewność. Myślałam, że będzie mniej bezpośredni. On za wszelką cenę próbował wytłumaczyć sobie moją reakcję, a raczej jej brak.
- Po prostu byłam nieśmiała i nie wiedziałam co zrobić. Rozważałam nawet zapomnienie o całej tej sprawie. – powiedziałam i natychmiast tego pożałowałam. Na twarzy Harrego pojawił się smutek. Spojrzał  na mnie z wyrzutem i powiedział:
- Chciałaś o mnie zapomnieć?
- Nie o tobie, ale o całej tej sytuacji, o tobie nigdy nie mogłabym zapomnieć. – zaczęłam się tłumaczyć i poczułam się winna. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić.
- Może po prostu zapomnimy o tej rozmowie i pójdziemy do parku? – powiedział nieco już weselszy Harry.
- Dobrze. – zgodziłam się i dziarsko ruszyliśmy w kierunku  głównej alei.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz