Rozdział 3
Po wejściu do pokoju, od razu opadłam na łóżko. Byłam potwornie zmęczona. Jednak postanowiłam
się wykąpać. Ciepłe strumienie wody zmywały ze mnie trudy przebytego dnia. Po
prysznicu poczułam się o wiele lepiej i nie chciało mi się spać. Ale to pewnie
dlatego, że w czasie kąpieli przez przypadek przekręciłam kurek i poleciała
lodowata woda. Zadrżałam na to wspomnienie i wyciągnęłam z walizki piżamę. Będę
musiała się jeszcze rozpakować. Szybko się przebrałam i położyłam pod kołdrę.
Na kolana wzięłam laptopa i modliłam się o to, żeby było Wi-Fi. Jakaż była moja
radość, gdy okazało się, że mogłam korzystać z internetu. Jednak szczęście
zniknęło wraz z przyjściem myśli, że przecież nie mam do kogo napisać.
Siedziałam tak chwilę na łóżku, gdy ciszę przerwał odgłos przychodzącej
wiadomości.
Od Harry:
Słodkich snów xx Harry
P.S. Mam nadzieję, że
Cię nie obudziłem…
Na widniejące w SMS’ie słowa uśmiechnęłam się do siebie.
Długo zastanawiałam się co odpisać, nie byłam pewna jego reakcji, ale w końcu
napisałam mu tak:
Do Harry:
Nie, nie obudziłeś
mnie…
P.S. Teraz już wiem,
że moje dzisiejsze sny będą słodkie :*
Od Harry:
To dobrze. A co do
tych snów to podejrzewam, iż moje również będą słodkie. Spodziewam się nawet
kto w nich będzie. [If U know what I mean :*]
Do Harry:
Jesteśmy TYLKO
przyjaciółmi, więc to na pewno nie będę ja…
Od Harry:
A kto powiedział, że nie
może mi się śnić przyjaciółka??? Przecież nie miałem na myśli nic niestosownego
:p. Panno Imbriel! Nie spodziewałem się u Pani takich myśli…
Do Harry:
Ty już lepiej idź
spać. Pogadamy jutro… chyba.
Od Harry:
Co oznacza to
”chyba”??
Do Harry:
Oznacza, iż spotkanie
jest możliwe, ale najprawdopodobniej się nie odbędzie :P Przynajmniej taka jest
moja interpretacja.
Od Harry:
Jestem pewny, że jutro
się spotkamy. Już ja o to zadbam ^-^
Do Harry:
Zobaczymy, zobaczymy.
Idź spać, albo przynajmniej nie wysyłaj już nic do mnie, bo idę spać.
Od Harry:
No to jeszcze raz,
słodkich snów :*
Nie miałam zamiaru odpisywać, więc odłożyłam telefon na
półkę i zaczęłam rozmyślać o minionym dniu. W pewnym momencie zorientowałam
się, że Harry ewidentnie ze mną flirtował. ”Przecież on jest światową
gwiazdą.”, skarciłam się w myślach. Byłam zdziwiona, że Harry się mną
interesował. Chociaż Harry znany był z tego, że ze wszystkimi flirtuje i nie
należy tego brać na poważnie. Ja jednak zawsze byłam ufna i przyjmowałam
wszystko takie, jakie było, doszukując się optymistycznego, głębszego sensu.
Zawsze byłam na siebie zła, że tak łatwo przywiązuję się do ludzi. Jednak Harry
był inny. Taka miałam nadzieję. Jednak postanowiłam, że Styles nie flirtuje ze
mną na poważnie, a nawet jeśli, to ja nie jestem gotowa na poważny związek.
Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli i próbowałam zasnąć. Już zasypiałam, gdy z
tego błogostanu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Znowu. Kto o tak
późnej porze do mnie pisał? Była już 23:14 i naprawdę nie miałam ochoty z nikim
rozmawiać. Niechętnie sięgnęłam po telefon i spojrzałam na ekran.
Od Harry:
Dlaczego nie
odpisujesz? Coś się stało?
Do Harry:
Tak, stało się.
Próbowałam zasnąć, a ty skutecznie mi to uniemożliwiłeś. A teraz wybacz, ale
mam zamiar się wyspać.
Od Harry:
Przepraszam… Po prostu
się przestraszyłem, bo nie odpisałaś.
Do Harry:
To już się nie martw.
Poza tym ktoś przecież musi zakończyć rozmowę. Tym razem też będę to ja. Już
nic nie pisz. Proszę. A teraz idź spać, skoro chcesz ze mną jutro rozmawiać.
Jeśli coś jeszcze do mnie teraz napiszesz, to przysięgam, że więcej się do
Ciebie nie odezwę.
Na szczęście Harold nie odpisał, za co byłam mu dozgonnie
wdzięczna. Byłam pewna, że nie dałabym rady się do niego nie odzywać. Ucieszyło
mnie to, że nie będę musiała pokazywać mu, jak słaba byłam. Nie potrafiłam się gniewać. Zawsze
wybaczałam. Było to moją największą słabością i nie potrafiłam z nią walczyć. Właśnie
dlatego uciekłam. Zalała mnie fala wspomnień. O ojcu, mamie, Maxie. Odsunęłam
od siebie nieprzyjemne myśli i zasnęłam.
#################################################################################
Byłam w lesie. Zewsząd
ogarniała mnie ciemność.
- Odnajdę Cię –
usłyszałam głos. Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. – Nigdy przede mną nie
uciekniesz – powiedział nieznajomy. Jednak po kilku chwilach zorientowałam się,
że znam ten głos. To był Max.
Już po chwili
usłyszałam kroki. Ktoś się do mnie zbliżał. A ja, sparaliżowana strachem, nie
mogłam wykonać żadnego ruchu. Zobaczyłam ruch przede mną, a potem spomiędzy
krzaków wyłonił się mój ojciec. Jak to możliwe? Przecież go nie słyszałam.
Jednak zanim zdążyłam to przeanalizować, za tatą pojawiła się osoba, której
głos wciąż dźwięczał mi w uszach – Max.
Ale jak? Jak oni mnie
znaleźli? I dlaczego są razem? Miałam mętlik w głowie, a mężczyźni byli coraz
bliżej.
- I po co uciekałaś? –
odezwał się ojciec – Przecież nie było ci ze mną źle. Zasłużyłaś na wszystko co
ci zrobiłem. Byłaś niegrzeczna. Wszystko niszczyłaś i nie potrafiłaś się
poprawić. Nie możesz mieć mi tego za złe.
Po słowach taty
wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie z ogromną siłą. Przypomniałam sobie o
wszystkich nieprzespanych, pełnych żalu, smutku i bólu nocach. O rzeczach, do
których wstyd mi było się przyznać. Czułam do siebie wstręt i gdy w końcu
powoli zaczynałam zapominać, coś musiało mi o tym przypomnieć. Nikt nigdy się
nie dowiedział, że oprócz bicia i poniżania, byłam również gwałcona. Głównie
przez ojca, ale zdarzało się, że Max również to robił. To był mój najgłębiej skrywany
sekret. Nie chciałam, by inni patrzyli na mnie przez pryzmat tych wydarzeń. Po
części dlatego, że się ich wstydziłam, a po części dlatego, iż nie chciałam by
ludzie się nade mną litowali. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka:
- Teraz musisz
zapłacić za tą ucieczkę – powiedział i zaczął do mnie podchodzić. – Trochę się
zabawimy – oznajmił, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.
-Nie. Proszę, nie rób
tego. Nie, nie, nie, nie. Błagam – zaczęłam krzyczeć i szlochać.
- Zamknij się –
krzykną zbliżając się. - Musisz się nauczyć, że mnie się nie zostawia.
Rozumiesz? Teraz dam ci lekcję, której nie zapomnisz do końca życia – ostatnie słowa
wypowiedział szeptem do mojego ucha. Złapał mnie za nadgarstki, a ja zaczęłam
się wyrywać. To była ostatnia okazja na ucieczkę. Biegiem ruszyłam przed
siebie, jednak nie dane było mi się oddalić, ponieważ już po chwili czułam pod
sobą twarde podłoże.
#################################################################################
Otworzyłam oczy i zrozumiałam, że to wszystko było tylko snem.
Byłam cała zlana potem, a na dodatek leżałam na podłodze. Podniosłam się i
spojrzałam na ekran telefonu. 6:57. Nie warto już się kłaść. Usiadłam na łóżku
i zaczęłam rozmyślać. Nigdy nie miałam tego typu koszmarów. Dlaczego musiały
pojawić się akurat teraz? Kiedy wszystko zaczynało się powoli układać. Z braku
lepszego zajęcia postanowiłam się zdrzemnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz