ROZDZIAŁ 2, cz.2
Szliśmy w milczeniu obserwując krajobraz, który nas otaczał. Usiedliśmy
na ławce i wpatrywaliśmy się w mały staw. Nagle Harry spytał:
- Czemu tu przyleciałaś? Przecież na pewno masz w Polsce jakąś rodzinę
czy przyjaciół – powiedział, po czym zobaczył na mojej twarzy ból mieszający
się ze smutkiem.
- Powiedziałem coś nie tak? – spytał niepewnie Styles.
- Nie, nie. To nic takiego – powiedziałam, ukradkiem ocierając łzy – po
prostu coś mi wpadło do oka.
- Aha – odrzekł nieco już spokojniejszy chłopak. – No i co z tym
powodem wyjazdu?
Poczułam się niezręcznie. Nigdy nikomu nie opowiadałam o moich
problemach, ale nie mogłam już dłużej dusić tego w sobie. Mimo, iż znałam Harrego
tylko kilka dni, to czułam się z nim tak, jak gdybym była jego przyjaciółką od
dzieciństwa.
- No, chodzi o to, że – zaczęłam, ale do moich oczu napłynęły kolejne,
niechciane łzy. Poczułam ciepłe dłonie ocierające moją twarz.
- Przepraszam, jeśli moim pytaniem sprawiłem ci ból – powiedział z
wyczuwalną skruchą w głosie. – Nie musisz mi się zwierzać. Po prostu… - nie
zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałam.
- Ale ja chcę ci wszystko powiedzieć – powiedziałam, po czym spojrzałam
na chłopaka i rozpoczęłam swój monolog. – Gdy maiłam pięć lat moja mama odeszła.
Mówiąc to, mam na myśli, że zostawiła mnie samą z ojcem. Tata nigdy nie chciał
mieć dzieci, więc bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie zostawi. Tak się
jednak nie stało. Początkowo byłam szczęśliwa, bo wreszcie mogłam mieć lepszy
kontakt z ojcem, ale szybko tego pożałowałam – przełknęłam ślinę, powstrzymując
kolejny atak płaczu i mówiłam dalej. – Z czasem tata zaczął coraz częściej
wychodzić wieczorem do kolegów. Wracał nad ranem całkowicie pijany. Zawsze
musiałam czekać na niego ze śniadaniem. Gdy raz się zdarzyło, że zaspałam,
wtargnął do mojego pokoju i… i wiesz Harry… on… on po prostu zaczął mnie bić.
Potem stało się to rutyną. Za każdą źle zrobioną przez niego rzecz, to mi się
dostawało. W szkole nie miałam kolegów, a tym bardziej przyjaciół. Trzymałam
się z dala od wszystkich. Jednak rok temu poznałam chłopaka o imieniu Max –
zadrżałam pod wpływem wypowiedzianego imienia i wspomnień z nim związanych. –
Zaprosił mnie na kameralne przyjęcie urodzinowe. Początkowo nawet nie
rozważałam kwestii pójścia. Z czasem jednak pomyślałam, że miło by było, gdybym
choć na chwilę mogła oderwać się od szarej rzeczywistości, więc przyjęłam
zaproszenie. Impreza przebiegała w miłej atmosferze i trochę się odprężyłam.
Następnego dnia byliśmy umówieni na spacer, na którym Max spytał czy chcę
zostać jego dziewczyną, na co entuzjastycznie odpowiedziałam, że tak. Chłopak
wydawał się być bardzo miły i przyjazny. Nie mogłam bardziej się pomylić.
Podczas pierwszej małej sprzeczki uderzył mnie. Oczywiście od razu zaczął mnie
przepraszać, mówił, że nie chciał i mu wybaczyłam. Jednak zdarzało się to coraz
częściej. Po każdym uderzeniu natychmiast następowały wylewne przeprosiny i
obietnice poprawy. Czułam się podwójnie skrzywdzona przez los. Z jednej strony
wiecznie pijany ojciec, a z drugiej chłopak sadysta. Postanowiłam, że muszę
zerwać z Maxem. On, gdy to usłyszał, wpadł w furię. Ścisnął moje nadgarstki i
zaczął krzyczeć, że jestem tylko jego i nie mam prawa od niego odchodzić.
Zaczął mnie bić i gdy uznał, że już wystarczy, spytał czy zrozumiałam. Nie
mogłam zrobić nic innego, jak tylko pokiwać głową na znak, że wszystko jest już
jasne. Poobijana wróciłam do domu. Minął tydzień od brutalnego pobicia.
Postanowiłam skończyć z tym wszystkim. Od dziecka marzyłam o wyjeździe do Anglii.
Miałam trochę odłożonych pieniędzy, więc po prostu się spakowałam i zostawiłam
dawne życie. – Po moim pełnym emocji wywodzie spojrzałam na Harrego. Po jego
twarzy spływała jedna, mała łezka. Później przemieniła się ona w kilka, a w
końcu chłopak zaczął zwyczajnie płakać.
- Hej. Harreh, czemu ty płaczesz? Nie sądzisz, że w tym momencie to ja
powinnam zanosić się spazmatycznym płaczem? Spójrz na mnie – powiedziałam, ale
gdy mnie nie posłuchał podniosłam jego podbródek do góry i spojrzałam w pełne
bólu oczy.
- Ja… Ja po prostu nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedziałaś. Przecież
to musiał być koszmar. Jak sobie teraz pomyślę z jakich powodów to ja płakałem,
to robi mi się wstyd, a jednocześnie podziwiam twoją odwagę. Wiem, że znamy się
tylko kilka dni, ale ja naprawdę cię lubię. To znaczy, chciałbym być twoim
przyjacielem, chciałbym, żebyś mi zaufała.
- Też chcę być twoją przyjaciółką. A poza tym zaufałam ci już w
momencie, gdy zaczęłam opowiadać o moim życiu. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło –
powiedziałam, po czym pod wpływem impulsu przytuliłam się do Harrego, który
instynktownie mnie objął. Długo siedzieliśmy w takiej pozycji i gdy
rozluźniliśmy uścisk spojrzałam na godzinę. Była szesnasta o czym
poinformowałam Stylesa, który przyjął wiadomość z niemałym zdziwieniem.
- Wiesz Imbriel… Ja mam jeszcze dwie godziny do wywiadu. Co byś
powiedziała gdybym zaprosił cię na kawę?
- Zapewne bym się zgodziła.
- Aha. No to, sprawisz mi tą przyjemność i wybierzesz się ze mną do
kawiarni?
- Oczywiście – odpowiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- No to chodźmy – powiedział wyraźnie szczęśliwy Styles.
Doszliśmy do małej i bardzo przytulnej kawiarenki. Ściany były
pomalowane na różne odcienie brązu. Stoły były okrągłe, wykonane z drewna.
Krzesła były o dziwo czerwone, co nadawało miejscu namiastkę elegancji.
- Podoba ci się? – usłyszałam pytanie.
- Tak, bardzo tu ładnie – odpowiedziałam entuzjastycznie.
- Cieszę się. Ja pójdę zamówić kawę, a ty zajmij nam jakiś stolik.
- Dobrze – odpowiedziałam, po czym zaczęłam przeczesywać salę wzrokiem
w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Wreszcie wybrałam jeden z wielu stolików i
usiadłam. Po chwili wrócił Harry z dwoma parującymi kubkami kawy. Wzięłam łyka
i poczułam słodki smak w ustach. Mmm, brązowy cukier, mleko i cynamon. Uwielbiałam
to.
- Skąd wiedziałeś co mi wziąć? – spytałam podejrzliwie.
- Nie wiedziałem – powiedział, po czym szeroko się uśmiechnął. –
Strzelałem. Cieszę się, że trafiłem.
- A ty co sobie zamówiłeś? – spytałam zaciekawiona.
- Ja kupiłem sobie gorącą czekoladę. Chcesz spróbować? – twierdząco
pokiwałam głową, bo jeszcze nigdy jej nie piłam. Wzięłam kubek w ręce i
spróbowałam napoju. Poczułam przyjemnie ciepły płyn podrażniający moje gardło.
Czekolada była bardzo słodka, a ja lubiłam takie rzeczy, jednak zdecydowanie
wolałam kawę.
- Pyszne, ale kawa jest lepsza - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
W kawiarni siedzieliśmy jeszcze pół godziny. Bylibyśmy tam dłużej, ale
głód dawał się nam już we znaki, więc postanowiliśmy coś zjeść. Harry wybrał
restaurację i zjedliśmy obiad. Potem niestety musieliśmy się pożegnać. Styles
odprowadził mnie jeszcze pod hotel i czule przytulił.
- Do zobaczenia. – powiedział na odchodnym i szeroko się uśmiechnął.
Odpowiedziałam tym samym i weszłam do hotelu.