czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 2, cz.2

ROZDZIAŁ 2, cz.2

Szliśmy w milczeniu obserwując krajobraz, który nas otaczał. Usiedliśmy na ławce i wpatrywaliśmy się w mały staw. Nagle Harry spytał:
- Czemu tu przyleciałaś? Przecież na pewno masz w Polsce jakąś rodzinę czy przyjaciół – powiedział, po czym zobaczył na mojej twarzy ból mieszający się ze smutkiem.
- Powiedziałem coś nie tak? – spytał niepewnie Styles.
- Nie, nie. To nic takiego – powiedziałam, ukradkiem ocierając łzy – po prostu coś mi wpadło do oka.
- Aha – odrzekł nieco już spokojniejszy chłopak. – No i co z tym powodem wyjazdu?
Poczułam się niezręcznie. Nigdy nikomu nie opowiadałam o moich problemach, ale nie mogłam już dłużej dusić tego w sobie. Mimo, iż znałam Harrego tylko kilka dni, to czułam się z nim tak, jak gdybym była jego przyjaciółką od dzieciństwa.
- No, chodzi o to, że – zaczęłam, ale do moich oczu napłynęły kolejne, niechciane łzy. Poczułam ciepłe dłonie ocierające moją twarz.
- Przepraszam, jeśli moim pytaniem sprawiłem ci ból – powiedział z wyczuwalną skruchą w głosie. – Nie musisz mi się zwierzać. Po prostu… - nie zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałam.
- Ale ja chcę ci wszystko powiedzieć – powiedziałam, po czym spojrzałam na chłopaka i rozpoczęłam swój monolog. – Gdy maiłam pięć lat moja mama odeszła. Mówiąc to, mam na myśli, że zostawiła mnie samą z ojcem. Tata nigdy nie chciał mieć dzieci, więc bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie zostawi. Tak się jednak nie stało. Początkowo byłam szczęśliwa, bo wreszcie mogłam mieć lepszy kontakt z ojcem, ale szybko tego pożałowałam – przełknęłam ślinę, powstrzymując kolejny atak płaczu i mówiłam dalej. – Z czasem tata zaczął coraz częściej wychodzić wieczorem do kolegów. Wracał nad ranem całkowicie pijany. Zawsze musiałam czekać na niego ze śniadaniem. Gdy raz się zdarzyło, że zaspałam, wtargnął do mojego pokoju i… i wiesz Harry… on… on po prostu zaczął mnie bić. Potem stało się to rutyną. Za każdą źle zrobioną przez niego rzecz, to mi się dostawało. W szkole nie miałam kolegów, a tym bardziej przyjaciół. Trzymałam się z dala od wszystkich. Jednak rok temu poznałam chłopaka o imieniu Max – zadrżałam pod wpływem wypowiedzianego imienia i wspomnień z nim związanych. – Zaprosił mnie na kameralne przyjęcie urodzinowe. Początkowo nawet nie rozważałam kwestii pójścia. Z czasem jednak pomyślałam, że miło by było, gdybym choć na chwilę mogła oderwać się od szarej rzeczywistości, więc przyjęłam zaproszenie. Impreza przebiegała w miłej atmosferze i trochę się odprężyłam. Następnego dnia byliśmy umówieni na spacer, na którym Max spytał czy chcę zostać jego dziewczyną, na co entuzjastycznie odpowiedziałam, że tak. Chłopak wydawał się być bardzo miły i przyjazny. Nie mogłam bardziej się pomylić. Podczas pierwszej małej sprzeczki uderzył mnie. Oczywiście od razu zaczął mnie przepraszać, mówił, że nie chciał i mu wybaczyłam. Jednak zdarzało się to coraz częściej. Po każdym uderzeniu natychmiast następowały wylewne przeprosiny i obietnice poprawy. Czułam się podwójnie skrzywdzona przez los. Z jednej strony wiecznie pijany ojciec, a z drugiej chłopak sadysta. Postanowiłam, że muszę zerwać z Maxem. On, gdy to usłyszał, wpadł w furię. Ścisnął moje nadgarstki i zaczął krzyczeć, że jestem tylko jego i nie mam prawa od niego odchodzić. Zaczął mnie bić i gdy uznał, że już wystarczy, spytał czy zrozumiałam. Nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko pokiwać głową na znak, że wszystko jest już jasne. Poobijana wróciłam do domu. Minął tydzień od brutalnego pobicia. Postanowiłam skończyć z tym wszystkim. Od dziecka marzyłam o wyjeździe do Anglii. Miałam trochę odłożonych pieniędzy, więc po prostu się spakowałam i zostawiłam dawne życie. – Po moim pełnym emocji wywodzie spojrzałam na Harrego. Po jego twarzy spływała jedna, mała łezka. Później przemieniła się ona w kilka, a w końcu chłopak zaczął zwyczajnie płakać.
- Hej. Harreh, czemu ty płaczesz? Nie sądzisz, że w tym momencie to ja powinnam zanosić się spazmatycznym płaczem? Spójrz na mnie – powiedziałam, ale gdy mnie nie posłuchał podniosłam jego podbródek do góry i spojrzałam w pełne bólu oczy.
- Ja… Ja po prostu nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedziałaś. Przecież to musiał być koszmar. Jak sobie teraz pomyślę z jakich powodów to ja płakałem, to robi mi się wstyd, a jednocześnie podziwiam twoją odwagę. Wiem, że znamy się tylko kilka dni, ale ja naprawdę cię lubię. To znaczy, chciałbym być twoim przyjacielem, chciałbym, żebyś mi zaufała.
- Też chcę być twoją przyjaciółką. A poza tym zaufałam ci już w momencie, gdy zaczęłam opowiadać o moim życiu. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło – powiedziałam, po czym pod wpływem impulsu przytuliłam się do Harrego, który instynktownie mnie objął. Długo siedzieliśmy w takiej pozycji i gdy rozluźniliśmy uścisk spojrzałam na godzinę. Była szesnasta o czym poinformowałam Stylesa, który przyjął wiadomość z niemałym zdziwieniem.
- Wiesz Imbriel… Ja mam jeszcze dwie godziny do wywiadu. Co byś powiedziała gdybym zaprosił cię na kawę?
- Zapewne bym się zgodziła.
- Aha. No to, sprawisz mi tą przyjemność i wybierzesz się ze mną do kawiarni?
- Oczywiście – odpowiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- No to chodźmy – powiedział wyraźnie szczęśliwy Styles.
Doszliśmy do małej i bardzo przytulnej kawiarenki. Ściany były pomalowane na różne odcienie brązu. Stoły były okrągłe, wykonane z drewna. Krzesła były o dziwo czerwone, co nadawało miejscu namiastkę elegancji.
- Podoba ci się? – usłyszałam pytanie.
- Tak, bardzo tu ładnie – odpowiedziałam entuzjastycznie.
- Cieszę się. Ja pójdę zamówić kawę, a ty zajmij nam jakiś stolik.
- Dobrze – odpowiedziałam, po czym zaczęłam przeczesywać salę wzrokiem w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Wreszcie wybrałam jeden z wielu stolików i usiadłam. Po chwili wrócił Harry z dwoma parującymi kubkami kawy. Wzięłam łyka i poczułam słodki smak w ustach. Mmm, brązowy cukier, mleko i cynamon. Uwielbiałam to.
- Skąd wiedziałeś co mi wziąć? – spytałam podejrzliwie.
- Nie wiedziałem – powiedział, po czym szeroko się uśmiechnął. – Strzelałem. Cieszę się, że trafiłem.
- A ty co sobie zamówiłeś? – spytałam zaciekawiona.
- Ja kupiłem sobie gorącą czekoladę. Chcesz spróbować? – twierdząco pokiwałam głową, bo jeszcze nigdy jej nie piłam. Wzięłam kubek w ręce i spróbowałam napoju. Poczułam przyjemnie ciepły płyn podrażniający moje gardło. Czekolada była bardzo słodka, a ja lubiłam takie rzeczy, jednak zdecydowanie wolałam kawę.
- Pyszne, ale kawa jest lepsza - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
W kawiarni siedzieliśmy jeszcze pół godziny. Bylibyśmy tam dłużej, ale głód dawał się nam już we znaki, więc postanowiliśmy coś zjeść. Harry wybrał restaurację i zjedliśmy obiad. Potem niestety musieliśmy się pożegnać. Styles odprowadził mnie jeszcze pod hotel i czule przytulił.
- Do zobaczenia. – powiedział na odchodnym i szeroko się uśmiechnął. Odpowiedziałam tym samym i weszłam do hotelu. 

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 2, cz.1



ROZDZIAŁ 2, cz.1

Weszłam do hotelu i zapłaciłam za pokój. Dostałam klucz z numerem 34. Szybko znalazłam się przed właściwymi drzwiami. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam strasznie zmęczona i praktycznie od razu zasnęłam. Spałam trzy godziny. Gdy się obudziłam, była  4:09. Postanowiłam się umyć i przebrać w piżamę. Ściągając sweter zobaczyłam jak z jego kieszeni wypadła karteczka. Czym prędzej podniosłam mały skrawek papieru i przeczytałam:

„Spotkajmy się jutro, zadzwoń do mnie i się umówimy. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko. Numer mojego telefonu jest z drugiej strony.”
 Rzeczywiście, gdy odwróciłam papierek ujrzałam wyraźnie napisany numer. Zastanawiałam się tylko kiedy on napisał tą wiadomość. Chyba nie nosi ze sobą na co dzień takich ”wizytówek”.

Nie wiedziałam co myśleć o tej informacji. Z jednej strony się cieszyłam, no bo która dziewczyna nie cieszyłaby się na spotkanie z Harrym. Ale to, że mam do niego zadzwonić przerażało mnie. Jak mam to zrobić, no przecież nie zadzwonię i nie powiem :

„Hej, jestem Imbriel, ta dziewczyna z klubu. Chciałeś się ze mną umówić”. Może w ogóle nie zadzwonię. Po prostu zapomnę o tym incydencie. Ale może będę miała okazje spotkać się z One Direction. Chyba nawet moja awersja do ludzi nie oprze się takiej pokusie. Po kilkugodzinnych przemyśleniach postanowiłam zadzwonić. Wybrałam właściwy numer i czekałam.

- Halo. – odezwał się głos w słuchawce.
- Hej, to ja. To znaczy jestem Imbriel, ja… no wiesz, miałam zadzwonić i się umówić.
- Z tej strony Jack. Nie pamiętam bym umawiał się z kimś wczoraj, ale chętnie zrobię to teraz. – powiedział jakiś starszy już mężczyzna.
- Ja… ja chyba pomyliłam numery. Przepraszam. – powiedziałam, po czym jak najszybciej się rozłączyłam.
Jeszcze raz spojrzałam na karteczkę i porównałam numer na niej napisany z tym, pod który zadzwoniłam. Byłam tak zestresowana, że pomyliłam 1 z 7. Już myślałam, że to Harry coś źle napisał, albo robił sobie ze mnie żarty. Zadzwoniłam pod właściwy numer i czekałam. Nikt nie odebrał.
Postanowiłam, że nie będę się już kładła. Była 8:00 i nie było sensu iść spać. Weszłam do łazienki i umyłam się. Wróciłam do pokoju po rzeczy i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Chwilkę. – powiedziałam, po czym szybko się ubrałam i otworzyłam niespodziewanemu gościowi.
- Dzień dobry – powiedział wysoki, szczupły o wychudłej i bladej twarzy mężczyzna – mam nadzieję, że pani nie obudziłem…– przecząco pokiwałam głową – Och, co za ulga. Mam dla pani pilną wiadomość. Przyniósł ją przed godziną pewien młodzieniec. Przekazał mi, iż jeśli nie obudzi się pani do godziny ósmej, to mam panienkę obudzić. To jest ten liścik. – powiedział, wręczył mi zaklejoną kopertę i wyszedł, dyskretnie zamykając za sobą drzwi.
Powoli usiadłam na łóżku i zaczęłam otwierać list. Wyciągnęłam białą kartkę, na której zapisane było tylko jedno słowo: Czekaj.
Nie miałam pojęci od kogo była ta wiadomość, ani na co nadawca kazał mi czekać. W mojej głowie powstawało pełno scenariuszy. Postanowiłam jednak nie ekscytować się otrzymaną wiadomością i spokojnie zjeść śniadanie. Po posiłek udałam się do ”restauracji” naprzeciwko, o czym poinformowałam mężczyznę w recepcji, na wypadek gdyby ktoś o mnie pytał. Zamówiłam jedzenie i praktycznie od razu je dostałam. Po zjedzeniu niezbyt smacznej kanapki, postanowiłam powłóczyć się trochę po mieście. Gdy już chciałam wstać, do restauracji wszedł Harry. W lokalu było mało osób i na szczęście nikt go nie rozpoznał, przynajmniej taką miałam nadzieję. Styles usiadł naprzeciwko mnie i od razu rozpoczął rozmowę.
- Przepraszam, że nie odebrałem, ale nie mogłem.
- Dlaczego kazałeś mnie tak wcześnie obudzić?
- O nie. Naprawdę nie wstałaś do ósmej? Mogłem się tego spodziewać. Sądziłem, że jesteś rannym ptaszkiem i obudzisz się o siódmej, a potem przepadniesz w mieście jak kamień w wodę. – jeszcze długo by tak opowiadał, gdyby nie to, że mu przerwałam.
- Tak naprawdę, to w ogóle nie spałam od wczoraj. Nikt mnie nie obudził, aczkolwiek musiałam przyspieszyć swoje poranne ubieranie.
- Trochę mnie przestraszyłaś. No wiesz, taka gafa od razu na starcie. Wypominałabyś mi tą pobudkę do końca życia. – powiedział śmiejąc się.
- Jestem z tych co lubią wybaczać. – powiedziałam i również wybuchłam śmiechem. Nie z powodu sytuacji jaka zaistniała, ale z konieczności. Gdy tylko zobaczyłam śmiejącego się Harrego nie mogłam zrobić nic innego jak też zacząć się śmiać. Po kilku minutach oboje się uspokoiliśmy.
- Chodźmy stąd – powiedział Styles, po czym wstał i wyciągną do mnie rękę, którą złapałam mówiąc – Ok.
Zawsze byłam  nieśmiała i sama się sobie dziwiłam, że jeszcze nie uciekłam speszona całą tą sytuacją. Spoglądałam na Harrego raz po raz, aż wreszcie coś powiedział.
- Ty wiesz kim jestem, prawda? – spytał i spojrzał na mnie wnikliwie.
- Tak. – powiedziałam – Jesteś Harry - po czym starałam się unikać jego wzroku.
- Nie poznajesz mnie? – spytał z rezygnacją w głosie – To ja Harry Styles… z One Direction.
- Wiedziałam od początku, ale nie wiedziałam jak to powiedzieć, więc po prostu zachowałam to dla siebie. – powiedziałam speszona.
- Wiedziałaś i się na mnie nie rzuciłaś, nie zaczęłaś krzyczeć? A może krzyczałaś ze szczęścia w hotelu? Kto nie byłby szczęśliwy mając mój numer. – powiedział chyba bardziej do siebie, niż do mnie. Zdziwiła mnie jego pewność. Myślałam, że będzie mniej bezpośredni. On za wszelką cenę próbował wytłumaczyć sobie moją reakcję, a raczej jej brak.
- Po prostu byłam nieśmiała i nie wiedziałam co zrobić. Rozważałam nawet zapomnienie o całej tej sprawie. – powiedziałam i natychmiast tego pożałowałam. Na twarzy Harrego pojawił się smutek. Spojrzał  na mnie z wyrzutem i powiedział:
- Chciałaś o mnie zapomnieć?
- Nie o tobie, ale o całej tej sytuacji, o tobie nigdy nie mogłabym zapomnieć. – zaczęłam się tłumaczyć i poczułam się winna. Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić.
- Może po prostu zapomnimy o tej rozmowie i pójdziemy do parku? – powiedział nieco już weselszy Harry.
- Dobrze. – zgodziłam się i dziarsko ruszyliśmy w kierunku  głównej alei.